Sargodha, Sargodha

Do drugiej w nocy trwały pielgrzymki do mojego pokoju. Bardzo to miłe i sympatyczne, ale oczy moje zapadały się już wgłąb głowy, a świat zaczynał wirować. Kiedy tylko udało mi się przyłożyć głowę do poduszki, obudził mnie odgłos elektrycznej pompy wodnej w mieszkaniu, stukanie naczyń w kuchni oraz azan – wezwanie do modlitwy z pobliskiego meczetu. Między czwartą a piątą wiłam się jak piskorz, usiłując ponownie zasnąć. Niestety, rodzina była już na nogach. Leżałam więc leniwie jedynie do godziny siódmej, gdyż o tej porze do mojego pokoju znowu zaczynali przychodzić uszczęśliwieni domownicy. No i jak tu nie odwzajemnić ich szczęścia? Wyśpię się w Europie, a tutaj trzeba łapać chwilę. Nalewam zimnej wody do kubła, zanurzam moje zakurzone ciuchy z poprzedniego dnia. Nabeela, młodziutka żona mojego przyjaciela Zahida, jest zbulwersowana, że zabrałam się za pranie. Powinnam jej dać swoje ubrania i ona by wyprała. Energicznie płucze moje rzeczy z resztek mydła, wrzuca do miski i zanosi na dach, aby je rozwiesić na drucie. – A co z moją bielizną? -Schowamy ją pod bluzką, o tak – Nabeela demonstruje mi jak należy ukryć mokre niewymowne przed męskim wzrokiem…Na myśl przychodzą mi damskie figi, biustonosze, pończochy itp suszące się na balkonach w naszej kochanej Polsce… Co kraj to obyczaj…. Zgodnie z obietnicą smażę drożdżowe racuchy. Drożdze w proszku przywiozłam z Polski. Racuchy bardziej przypominają pączki, ale to jeszcze lepiej. Wszystkim bardzo smakują. Dzisiaj chcę odwiedzić wdowy i sieroty Sargodhy, do których wysyłamy regularnie pomoc z mojej Fundacji. Obserwuję codzienne życie kobiet. Pranie, gotowanie, mycie podłóg. Mężczyźni pracują na zewnątrz w swoich biurach, fabrykach, sklepikach. W domu wypoczywają. Kobiety też wypoczywają w międzyczasie, więc wylegujemy się wspólnie. Po południu jedziemy na posterunek policji, aby mnie zameldować. W każdym pomieszczeniu rozlatujące się krzesła i stoliki na których leżą sterty dokumentów. – Oni tu ciężko pracują… – stwierdzam obserwując śpiącego urzędnika z głową opartą na stoliku. Idziemy na bazar. Może dostanę jedwab? Wzbudzam sensację moimi obcisłymi jeansami. To nic, że na t-shirt założyłam delikatną tunikę. I tak jest za krótka. Kobiety na ulicy normalnie śmieją sie ze mnie! To, że trzeba mnie ubrać tak,abym nie wzbudzała sensacji staje się coraz bardziej oczywiste… Sargodha…tyle razy oglądałam obrazki z tego miejsca. W moich wyobrażeniach urosło do rangi niemalże raju! A tymczasem z każdego zakątka spogląda na mnie bieda, nędza, zaniedbanie, walka o byt…Pakistańskie miasto jakich wiele…a jednak mam do niego szczególny sentyment ze względu na przyjaciół jakich tu znalazłam….

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?