Nowy początek w Warrington

Po siedmiu godzinach pucowania mebli, mycia podłóg, odkurzania Summerville Nursing Home, padam na materac i nie mogę się ruszyć. Myślę o ostatnim tygodniu. Przyjechałam w poniedziałek na szkolenie. Po południu obejrzałam mieszkanie i od razu zdecydowałam się je wziąć. W piątek dostałam klucze i wprowadziłam się do piętrowego, angielskiego domu. Dwie sypialnie i łazienka z kabiną prysznicową na górze, mała kuchnia i dwa pokoje na dole. Na razie pusto, ale niebawem ten dom ożyje. Joachim ma przyjechać za kilka tygodni. Dziewczynki na wakacje. Shugufta bardzo mi pomogła. Przez pierwsze dni pobytu w Warrington mogłam nocować u niej. Karmiła mnie pakistańskimi potrawami, którym nie mogłam się oprzeć. Wieczorami przesiadywałam z jej córkami i słuchałam ich opowieści o szkole, do której uczęszczają. Aqsa uczy się grać na skrzypcach, więc mogłam jej też pomóc. Dobrze jest mieć przyjaciół, którzy wpadną i przywiozą Ci czajnik elektryczny, lub materac i kołdrę. Przyjaciele to największy skarb. Jutro ma przyjechać pralka i lodówka – ktoś nie potrzebuje, a ja owszem. Pomału się urządzam. Okolica jest przepiękna. Niedaleko od domu płynie rzeka Mersey, której brzegi są niesamowicie zielone. Ptaki – widocznie bardzo zadowolone, bo bardzo donośnie śpiewają. Spacerowych terenów jest mnóstwo. Dla dzieciaków place zabaw, skate park, i inne atrakcje, których jeszcze pewnie nie odkryłam. Pomimo zmęczenia zaliczyłam już pierwszą lekcję street dance w StagePro Academy. Mogę nie dojadać, ale tańczyć muszę. Czuję się jak jeden z tych ptaszków. Chodzę i śpiewam. Widzę dobroć Bożą. Dzięki Ci Jezu. <3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?