A jednak antybiotyk
Dziś był ostatni dzień mojego urlopu. Od jutra miałam wrócić do Summerville Nursing Home. Niepokoiły mnie dwie ostatnie, nieprzespane noce. Miałam napady ostrego kaszlu. Myślałam, że sobie płuca wypluję. Zdecydowałam, że rano zarejestruję się do lekarza. Po południu udałam się do Latchford Medical Center. Odsiedziałam swoje. Moja wizyta miała 25 minut opóźnienia.
Wytłumaczyłam pani doktor, że po tygodniu tak popularnej w Anglii kuracji paracetamolem, ból gardła nie mija, kaszel jest coraz gorszy. Mam jutro wrócić do pracy wśród osób starszych, więc chcę się przebadać.
Kobieta długo osłuchuje mnie stetoskopem. Wreszcie w milczeniu wypisuje mi dwa świstki.
– Tu jest zwolnienie lekarskie na tydzień czasu, a tutaj jest recepta na antybiotyk. Ta kuracja powinna pomóc wrócić do dobrego stanu zdrowia.
Jestem trochę zaskoczona. Za chorobowe dostanę zapłatę, ale bez nadgodzin…no nic. Nie będę się tym przejmować. Chyba potrzebuję tych dodatkowych dni. Ostatni rok bardzo ostro pracowałam, przemęczałam się. Organizm po prostu osłabł.
Dobra, postaram się wykurować przez te dni i odzyskać siły.
Mam nadzieję, że niedługo mój małżonek zostanie też zatrudniony i będzie nam wszystkim lżej.
Komentarze
Prześlij komentarz