To co najważniejsze

Poszukiwanie Boga rozpoczęłam w najmłodszych latach mego życia. Zawsze zadawałam pytania typu: ” Skąd się wziął świat? Co było zanim mnie nie było? Czy Bóg istnieje?Jaki jest Bóg?” itp itd. Ot, taki mały filozof ze mnie był. Chodząc na lekcje religii nie omieszkałam zadawać dociekliwych pytań księżom, zakonnicom. Cóż…nie potrafili niestety zaspokoić mojej żądzy wiedzy. W wieku dziesięciu lat zaczęłam więc sama czytać różne książki – szczególnie na temat starożytnych religii, ufologii itp. Zafascynowałam się starożytnym Egiptem na całego. Przestałam chodzić do kościoła katolickiego. Prędko zaczęłam wierzyć w reinkarnację, modlić się do starożytnej bogini Izydy, wierząc, że byłam kiedyś jej kapłanką….jednym słowem totalnie „odleciałam”. Zawsze miałam bujną fantazję, wymyślałam więc niestworzone rzeczy, w które wierzyłam. Zatracałam granice między prawdą a fikcją. W wieku 15 lat zamieszkałam w internacie, w jednym pokoju z siedmioma koleżankami. Modne było wówczas wywoływanie duchów. Siadałyśmy z talerzykiem i alfabetem napisanym na białej kartce i wywoływałyśmy duchy. Okazało się, że mam do tego duże predyspozycje i szybko zostałam medium…Jeśli ktoś miał do czynienia ze spirytyzmem wie o co chodzi… Miałam wtedy 15 lat, byłam na prostej drodze do schizofrenii, spirytystyczne medium, w dodatku gryzły mnie wyrzuty sumienia z powodu różnych moich występków. Patrzyłam na moje koleżanki z pokoju. Normalne dziewczyny, chodzące na dyskoteki, uczące się, biegające po sklepach, umawiające się w chłopakami. Też chodziłam na dyskoteki, też biegałam po sklepach, też umawiałam się z chłopakami, ale wciągałam ich w spirytystyczne bagno, w świat mojej fantazji, imaginacji, fikcji i kłamstwa. Było mi z tym źle. Chciałam być normalna. Nie chciałam, aby mówiono o mnie „głupia”. Pewnego popołudnia, gdy byłam sama w pokoju w internacie, uklęknęłam na moim łóżku i zawołałam: ” Boże, jeżeli jesteś objaw mi się !” Nastąpiły pewne zmiany w moim życiu – zmieniłam szkołę, gdyż moi rodzice znów się przeprowadzili. Nikt tutaj nie wiedział o moich okultystycznych poczynaniach, a ja zaczęłam czytać książki religijne. Naprawdę szukałam odpowiedzi. Pewnego dnia odpowiedź nadeszła. Był to pierwszy dzień wakacji: 27.06.1987 roku. Moja mama przyniosła mi pewną ulotkę wracając z miasta, zachęcającą do przyjścia na chrześcijańskie spotkanie. Miało się ono odbyć w muszli koncertowej przed Domem Kultury. Mama zawsze dbała o naszą edukację kulturalną, wiec musiałam pójść. Nie czułam się dobrze tego dnia, dokuczał mi wrzód żołądka. Ale wzięłam młodszą siostrę i poszłyśmy. Po pierwsze zobaczyłam młodych ludzi, niesamowicie radosnych, życzliwych, którzy wznosili ręce w górę i wychwalali Jezusa. Jezusa?? Tego, którym ja tak gardziłam?? Emanowało z nich coś tak niezwykłego, że zaczęłam słuchać z wielką uwagą. Usłyszałam bardzo wiele ciekawych rzeczy o Jezusie. Nie mówili o słabym, malutkim dzieciątku, czy o martwym, wiszącym na krzyżu człowieku, ale o nauczycielu, uzdrowicielu, cudotwórcy. To było nowe w moich uszach. Młodzi ludzie opowiadali, o tym jak Jezus zmienił ich życie. Kiedy usłyszałam słowa z Biblii : ” Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. ” (2 Kor 5:17) – o jak bardzo zapragnęłam mieć nowe życie ! Kiedy padło wezwanie, wybiegłam na scenę: ” Tak chcę oddać życie Jezusowi !! Tak, chcę żyć dla niego !! ” – wszystko we mnie krzyczało. Tego dnia poczułam jakby spadły ze mnie wielkie kamienie, ciężar win zniknął. Byłam wolna jak ptak. Leciałam do domu jak na skrzydłach. W sercu pojawiła się wielka miłość do ludzi, do rodziców, do rodzeństwa, do wszystkich ! Jezus uzdrowił mnie z choroby wrzodowej żołądka. Mogłam jeść wszystko bez bólu. Kłamstwo prysnęło w jednej chwili. Wewnątrz przyszło wielkie pragnienie prawdy i miłość do niej. W jednym dniu wszystko co złe odeszło, stałam się nowym człowiekiem. Miałam wówczas 16,5 lat . Jezus znalazł mnie na początku mojej życiowej drogi. Jest wiernie ze mną 25 lat. Uratował mnie i nadal ratuje. Jest moim Panem i Zbawicielem i moim pragnieniem jest ,aby tak było do końca moich dni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?