Życie płynie dalej
Za oknem pada deszcz z gradem. Siedzę na swojej sofie i popijam gorącą,miętową herbatkę. Samotnie rozmyślam, analizuję, podsumowuję, tak jak to mam w zwyczaju.
Jestem na urlopie, choć dałam się namówić na dzisiejszą nockę w Domu Opieki. Ponoć mają mi płacić półtora raza….no to ok, mogę poświęcić jedną noc.
Przez cały ostatni rok robiłam nadgodziny, pracowałam za dwóch. czuję ogólne zmęczenie, brak energii.
Jest szansa, że Andrzej dostanie pracę w tymże Domu Opieki co i ja.Gdyby tak się stało, byłoby łatwiej. Chociaż nie wiem, czy zrezygnuję z brania nadgodzin. Musimy spłacić trochę długów, które mamy w Polsce. A ja poza tym już myślę o kolejnej wyprawie do Indii. Chyba mam obsesję, bo myślę o Indiach dzień i noc. Czasem przewinie się Pakistan w moich wspomnieniach….
Wczoraj Lusia skończyła 11 lat. Mam już same nastolatki. Jak tylko mogę tak staram się zapewnić im byt i jakąś przyszłość tutaj. Radzą sobie świetnie w szkole, oby tak dalej.
Jak już pisałam brak mi energii, więc taniec odłożyłam na półkę.
Plany miałam, ale na razie są odłożone na bardziej sprzyjający czas.
Tak już jest, że planujemy sobie to czy owo, ale życie wszystko weryfikuje. Trzeba być elastycznym, i jak nie to, to robić co innego. I tyle.
Komentarze
Prześlij komentarz