WEMP Indie 2015 z przygodami - spotkanie z Pandu

Pobyt w Kovvuru/Dommeru dobiegł końca. Ostanie spotkanie z dziećmi w niedzielę. Łzy wzruszenia. Przed nami kolejny etap – sierociniec w Prathipadu. Pastor Sudhakar przyjechał po nas wynajętym vanem, który widocznie dopiero co wrócił z wesela. Auto przyozdobione było różyczkami, bibułą, jak to jest tutaj w zwyczaju. Dziewczyny padły jak muchy, spały całą drogę, upchnięte na tylnym siedzeniu. To już urok Indii, że do pojazdów należy się upychać, wciskać tyle ile się do i kogo się da. Ale nie było najgorzej. Wanda, Asia i Ewa miały w tym sierocińcu swoje podopieczne. Jechały się z nimi zobaczyć. Dzieci przywitały nas girlandami z kwiatów oraz napisami na kartkach białego papieru. Te, które były wspierane przez naszą Fundację trzymały w rękach kartkę ze swoim imieniem. Asia szybko znalazła swoją Daya Mani. Widać, że momentalnie nawiązały nić przyjaźni. Przytulań i serdeczności nie było widać końca. Wanda pozowała do zdjęć ze swoją Jayammą. Ja szukałam wzrokiem Pandu. Tato Ewy cały rok wspierał dziewczynkę. Teraz miało nastąpić spotkanie. Niestety nie mogłam wypatrzyć w tłumie znajomej mi sprzed roku buzi. Jakaś całkiem inna dziewczynka, w krótkich włosach i pomarańczowym ubranku miała w rękach napis : „Welcome to Sylka&Team, Poland, Pandu” Ewa uścisnęła i przytuliła dziewczynkę. A ja już wiedziałam, że coś tu nie gra. – Czy to jest Pandu, którą zaadoptował na odległość tato Ewy? – zapytuję delikatnie Sudhakara – Tak, tak! Tylko musieliśmy obciąć jej warkocze..no wiesz….wszy…. Na pewien czas zadowalam się jego wyjaśnieniem i poświęcam uwagę pozostałym dzieciom w sierocińcu. Wieczorem sprawa Pandu dalej nie daje mi spokoju. – Zobacz, tutaj jest zdjęcie dziewczynki, którą wspieramy. To jest zupełnie ktoś inny niż ta Pandu, która nas przywitała – pokazuję pastorowi fotografię jaka figuruje na stronie internetowej mojej Fundacji – To jest ta sama Pandu! Tylko teraz bez warkoczy. Ale to na pewno ta! – gorliwie zapewnia Wieczorem, gdy odbywają się dziecięce pokazy taneczne dedykowane naszej grupie, siadam koło Ewy. Obie przyglądamy się uważnie rysom twarzy dziewczynki. – Spójrz …teraz pada na nią cień, tak jak na tamtym zdjęciu… Nos wydaje się szerszy…. Tak, to ta sama Pandu. Uciszyłyśmy wewnętrzny niepokój na jakiś czas i mogłyśmy udać się spać. Następnego dnia myślenie o Pandu wciąż mnie nie opuszczało. Czułam, że Sudhakar robi ze mnie głupka. Nie tylko ze mnie! Z nas wszystkich! Odszukałam zdjęcia z pobytu w Prathipadu z tamtego roku. Kiedy znalazłam fotografię, na której widniały dwie dziewczynki: ta, którą zapamiętałam i ta, którą przedstawiał nam Sudhakar, podskoczyłam na łóżku i jak strzała pobiegłam do niego. Przycisnęłam go do muru. – Zobacz! Co to jest?! Na tym zdjęciu są dwie dziewczynki! Tamta Pandu i obecna! Co masz mi do powiedzenia?! Sudhakar uderzył się w czoło – Tak, była inna Pandu, ale ja nie wiedziałem którą sponsorowaliście! Czy tą, czy tamtą. Przyjechali krewni poprzedniej dziewczynki i zabrali ją. Więc przekazywałem pieniądze dla drugiej Pandu. Jakby mnie ktoś obuchem walnął! Patrzyłam na niego i nie wiedziałam już co mam myśleć. Kto przede mną stoi? Jak można tak kręcić? – Czy Ty nie rozumiesz, że ludzie w Polsce cały czas myśleli, że wspierają tamtą dziewczynkę? Powinieneś mnie był natychmiast poinformować o zmianie! – Tak, tak, przepraszam, na drugi raz o wszystkim natychmiast poinformuję. Zmusiłam Sudhakara do przeproszenia Ewy, bo sam jakoś unikał tej konfrontacji…Niesmak tej całej sprawy pozostał do końca pobytu. ******************************************************************************* Ostatecznie zerwałam wspòłpracę z Sudhakarem, gdyż opowiadał mi „bajki o sierotkach”.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?