WEMP Indie 2015 z przygodami - ostatni taniec w Nakkapalli
Siedzimy leniwie w Bombaju czekając na autobus, który zawiezie nas na lotnisko międzynarodowe. W pewnym momencie obserwuję niesamowite poruszenie wśród moich dziewczyn.
– Raju jest na Facebooku!
– Co?! Słuchajcie, nie spłoszcie go. Tak długo na to czekałam. On może być dla nas źródłem cennych informacji. Rozmawiajcie z nim, proszę.
– Patrz Sylka, co on wypisuje ! Jest ogromnie przestraszony.
– To niech skasuje te swoje fotki, skoro się tak boi i niech będzie incognito. Wydobędziemy z niego prawdę.
Od trzech lat jeżdżę do Nakkapalli. Za każdym razem coś mi tam nie pasowało. Czułam, że dyrektor tego sierocińca coś ukrywa. Parę razy nawet zrywałam współpracę, po czym Praveen „urabiał” mnie, zasypywał argumentami i dlatego kontynuowałam działalność….Ale ciągle miałam jakieś podejrzenia….
Patrząc na dzieci z Nakkapalli wiedziałam, że któregoś dnia one dorosną i zaczną mówić. Opowiedzą jak tam jest naprawdę. I właśnie ten dzień nadszedł.
********************************************************************************
Ostatnie pamiątkowe zdjęcie w Prathipadu. Praveen już czeka, aby zabrać nas do siebie. Samochód wynajęty przez niego kosztował dwa razy tyle, co ten sam wynajęty przez Sudhakara….
W przeciągu trzech lat chrześcijańska placówka w Nakkapalli bardzo się zmieniła. Kiedyś tętniło tutaj życie, było tu mnóstwo ludzi, była mama, siostry Praveena, pełno dzieci, kobiet, starców. Teraz nie ma matki, nie ma ludzi, jest tylko Praveen, jego oddana przyjaciółka Lakshmi i pies – owczarek niemiecki. Trzy lata temu była tutaj gliniana chata pokryta strzechą, dziś stoi wygodny dom, samochód i motocykl. Luksusy, jak na indyjskie warunki.
Atmosfera drętwa. W opustoszałym budynku kościoła nie widać śladów życia. W rogu sali stoją konga i jakieś stare biurko pokryte obrusem. Nie zważając na te warunki mam zamiar się cieszyć z pobytu tutaj. Pomimo wszystko zawsze darzyłam bardzo dużym sentymentem to miejsce.
Konga i tamburyna poszły w ruch.Wieczór miał charakter bardzo towarzyski.
Nazajutrz pojechaliśmy przeprowadzić warsztaty plastyczne z dziećmi na placu budowy nowego sierocińca. Takie spotkania są fantastyczne, dzieci zawsze wykazują wiele kreatywności. Te z Nakkapalli są szczególnie uzdolnione.
Praveen pokazywał mi po kolei każde pomieszczenie i snuł wizje jak to będzie wyglądało w przyszłości. Byłam pod wrażeniem. Patrzyłam na te wszystkie sierotki, siedzące i malujące obrazki, i cieszyłam się, że będą miały taki dom…..
Popołudnie w Nakkapalli było najwspanialszym dniem w całej wyprawie.
Dotarliśmy na plażę. Pustą plażę ! Ocen indyjski kusił lekko spienionymi falami. W biegu ściągałam z siebie bluzkę, potem spodnie, aż wreszcie wparowałam do wody w stroju bikini. Wszystkie zażywałyśmy kąpieli po europejsku. Widok białych kobiet w bikini ściągnął gapiów, którzy ukradkiem robili fotki z telefonów komórkowych. Ale nie zwracałyśmy na nich uwagi. Euforia morskich przyjemności opanowała nas totalnie. To najlepsza plaża na jakiej byłam w swoim życiu.
– Chcecie wino palmowe? Mówicie i macie. – wieczorem na dachu nastąpiła degustacja płynu, który bardzo chciałyśmy spróbować. Smakował jak sok z kiszonej kapusty i miał może 3% alkoholu. Wielkie mi halo!
Do późna trwały tańce na dachu domu Praveena. Wolność i swoboda, radość i zabawa ……ostatni taniec w Nakkapalli…..
********************************************************************************
– Raju słuchaj, od trzech lat Praveen zbiera pieniądze na sieroty : Nani, Ashok, Lavanya, Swathi, Sravani i inne…..
– Ależ one wszystkie mają rodziców. To nie są żadne sieroty.
– A ten sierociniec, który buduje?
– To jest hostel. Wiesz co to znaczy w Indiach – hostel?…….
Nagle prawda okazała się fikcją…….
******************************************************************************
Ostatecznie zerwałam współpracę z pastorem Praveen Ratna Kumar, Grace Children Ministries, Nakkapalli, Andhra Pradesh, India z powodu jego nieuczciwości.
Komentarze
Prześlij komentarz