Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

Z wizytą u wdów i sierot Sargodhy

Obraz
Dzisiaj jest czwartek, 9 października 2014. Zaplanowałam, że odwiedzę rodziny, którym nasza Fundacja pomaga. Spędzę czas z dziećmi, porozmawiam z wdowami, na pewno będzie bardzo miło. Zahid zapewnia od rana, że zaraz pojedziemy, ale najpierw trzeba było pójść na posterunek policji…w sumie pokonać samochodem spory kawałek. Potem kręciliśmy się po bazarze, też dużo czasu zeszło. Teraz siedzimy w pokoju popijając herbatę masalę i nikomu się nie śpieszy….Zaczyna się we mnie coś gotować…jestem zdana na moich przyjaciół, sama nie dotrę do rodzin. Dla nich czas płynie po pakistańsku. Wolno i leniwie. Siedzą, żartują…a za oknem się ściemnia! – Czialo, czialo, czialo! – wykrzykuję słówko, którego się nauczyłam, a które odpowiada naszemu „dawaj, dawaj!”. Klaszcząc przy tym w dłonie ponaglam pastora Hizkiel oraz kierowcę, aby ruszyli tyłki i zawieźli mnie tam gdzie chcę. Pierwszych kilka rodzin mieszka nieopodal. Przygotowuję kwotę jaką zaraz wręczę wdowie i wsadzam do kieszeni. Tuż przed b...

Sargodha, Sargodha

Obraz
Do drugiej w nocy trwały pielgrzymki do mojego pokoju. Bardzo to miłe i sympatyczne, ale oczy moje zapadały się już wgłąb głowy, a świat zaczynał wirować. Kiedy tylko udało mi się przyłożyć głowę do poduszki, obudził mnie odgłos elektrycznej pompy wodnej w mieszkaniu, stukanie naczyń w kuchni oraz azan – wezwanie do modlitwy z pobliskiego meczetu. Między czwartą a piątą wiłam się jak piskorz, usiłując ponownie zasnąć. Niestety, rodzina była już na nogach. Leżałam więc leniwie jedynie do godziny siódmej, gdyż o tej porze do mojego pokoju znowu zaczynali przychodzić uszczęśliwieni domownicy. No i jak tu nie odwzajemnić ich szczęścia? Wyśpię się w Europie, a tutaj trzeba łapać chwilę. Nalewam zimnej wody do kubła, zanurzam moje zakurzone ciuchy z poprzedniego dnia. Nabeela, młodziutka żona mojego przyjaciela Zahida, jest zbulwersowana, że zabrałam się za pranie. Powinnam jej dać swoje ubrania i ona by wyprała. Energicznie płucze moje rzeczy z resztek mydła, wrzuca do miski i zanosi na d...

Motyle będą tańczyć

Obraz
Na mój widok Esther wylewa krople oliwy na odrzwia domu. Płatki róż sypią się w moją stronę. Silne kobiece ramiona obejmują mnie szczelnie. Nabeela, Esther, Aneela…łzy szczęścia, że możemy być nareszcie razem. Mały pokój zastawiony potężnym łożem, pod okno wciśnięta sofa. Naprzeciwko łoża ogromna szafa. Po prawej stronie toaletka z lustrem. Typowy pokój pakistańskiej rodziny. Meble stanowią zazwyczaj posag żony. Łoże jest naprawdę imponujące. Goście przychodzą non stop i zasiadają lub kładą się na nim. Ruch jak na dworcu głównym. Czuję w głowie lekki szum. Najchętniej padłabym na to łóżko jak zabita i odespała podróż. Niestety kolejni członkowie rodziny napływają bezustannie, aby się ze mną przywitać. Łoże, na które położono teraz ceratę, zamieniło się w miejsce uczty. Rodzina zasiada po turecku dookoła wszelakich kubków, misek, miseczek, talerzy…maczamy kawałki chleba roti w rozmaitych pikantnych sosach i delektujemy się ich smakiem, a także własnym towarzystwem. Niektórzy siedzą n...

Odkrycie Pakistanu

Obraz
Po kilkunastu godzinach lotu wyglądam jak nocna zjawa. Lotnisko w Lahore dalece odbiega od standardów światowych. Lekko obskórne, nasze wczesne lata 80-te. Odświeżam się w toalecie – typowo azjatyckiej, ale uczucie szczęścia, że doleciałam do celu sprawia, iż wszystko widzę w różowych barwach. Mnóstwo chętnych do pomocy, a zarazem oczekujących drobnej opłaty nadciąga z każdej strony. Stanowcze „nie” od zaradnej, europejskiej, lekko aroganckiej kobiety chłodzi ich zapał. Wyobrażam sobie moment, który za chwilę nastąpi. Oto zobaczę Zahida, rzucę mu się na szyję i nareszcie będę mu mogła spojrzeć prosto w oczy, Przez Skype nie było to możliwe. Wychodzę na zewnątrz. Męski świat…Jedna ręka do mnie macha. – Tu jestem! Hej Sylka! To pastor Saqib z Lahore cieszy się na mój widok…Wita mnie papierowym, kolorowym wieńcem zarzucając mi go na szyję, wręcza piękny bukiet kwiatów, obsypuje płatkami róż…. A gdzie Zahid, gdzie reszta??? Staram się opanować moje rozczarowanie… Musimy na nich...

Lot Londyn - Lahore

Obraz
Siedzę sobie wygodnie przy oknie, wystawiając buzię do słonecznych promieni. Obok mnie siada młody mężczyzna z miną zbitego psa. Koło niego usadawia się rozhisteryzowana dziewczyna, która nie zważając na nic robi mu niekończące się wymówki. Zanosi się przy tym płaczem, aż stewardessa podchodzi i pyta się czy pomóc. – No, nieźle się zapowiada….. lot z furiatką – myślę sobie i zarazem kątem oka obserwuję siedzącą obok mnie parę. Chłopak wzbudza moją empatię. Patrzę na zegarek. Już dwadzieścia minut po czasie. Samolot kołuje po płycie lotniska, ale ku mojemu zaskoczeniu wraca na miejsce postoju.Z głośników dobiega głos kapitana, że zaginął pasażer i samolot nie dostał pozwolenia na lot. – Coś takiego? Jak to zaginął? W drodze od bramki na pokład? Jak to możliwe? – retoryczne pytania tańczą w mojej głowie. Mija godzina. Kapitan przeprasza za opóźnienie. Furiatka nasila swoją histerię. Wszyskiemu winny jest on, to jego wina, przez niego nie będą mieli wakacji! Chłopak stara się uspok...