Z Visakhapatnam do Polski
Opuszczamy Nakkapalli. Jedziemy do Visakhapatnam. Stamtąd następnego dnia odlecimy do kraju. Zatrzymamy się na noc o brata Nancy, żony pastora Kanthiego z Prathipadu. Kanthi zawozi nas do Visag. Jest to dwumilionowe miasto portowe, położone nad Zatoką Bengalską. Rodzina mieszka w bloku, bodajże na czwartym piętrze. Zadziwiły nas marmurowe posadzki na klatce schodowej. W mieszkaniach też marmur. Ponoć się tak nie nagrzewa. W bloku nawet jest zautomatyzowana winda chyba sprzed kilkudziesięciu lat, ale miły kobiecy głos oznajmia na którym piętrze się znajdujemy. Po zapoznaniu się z krewnymi pastora wyruszamy nad Zatokę. Ściągam pantofle i biegnę w stronę oceanu. Fale są zadziwiająco silne. Uderzają z potężną mocą i wciągają wgłąb. To nie to co nasz Bałtyk. Widzę porozbieranych mężczyzn pluskających się przy brzegu. Nikt nie pływa. Nie dziwię się. Przy takiej sile fal pływać po prostu się nie da. Kobiety stoją na brzegu ubrane w swoje sari i patrzą na bawiących się w wodzie mężczyzn. – Ch...