Rodzinny Dom Dziecka w Prathipadu - cz.2
A my chcieliśmy zobaczyć miasto, kupić jakieś słodkości dla dzieciaków. Moje skórzane klapki, kupione w obuwniczym w Kątach Wrocławskich, znowu się rozleciały. A sprzedawca dawał na nie dwa lata gwarancji! Nie wytrzymały nawet miesiaca. Kupiłam w Kovvuru klej, który “ Sklei wszystko oprócz złamanych serc”. Niestety klapki po sklejeniu dalej się rozpadały. Słodycze zostały skrupulatnie rozdane każdemu dziecku. A żeby im jeszcze dogodzić to wyciągnełam przywiezione z Polski suszone drożdże i usmażyłam racuchy. Posypałam cukrem pudrem, świeżo zmiksowanym w tutejszym mikserze. Oj smakowało, smakowało ! Pastor Kanthi mieszka ze swoją żoną i trójką córek w niewielkim domu. Do jest własnościa jego szwagra. Małżeństwo przyjeło pod swój dach dwadzieścioro ośmioro osieroconych dzieci. Żyją z datków. Jest tutaj bardzo biednie….bardzo brudno….ale bardzo wesoło. Czujemy, że Ci ludzie mają wielkie serce i są naprawde oddani tym dzieciom. Rytm życia w sierocińcu przebiega ściele wg ustalonego planu. ...