Lepiej ugryźć się w język
Ostatnio dałam upust swoich emocji na blogu. W sumie po to jest blog, żeby człowiek pisał co go gryzie wewnętrznie….jeśli nie ma akurat wyrozumiałego słuchacza pod ręką. Akurat nie było, więc to co mnie dusiło znalazło się na widoku publicznym. Już na drugi dzień żałowałam, że obsmarowałam Marlene. Wysłała mi sms-a chwaląc mnie za moją pracę. Zawstydziło mni to. Zwątpiłam – czyżby czytała mojego bloga? Ależ nie ma takiej opcji. Na drugi dzień kolejny sms ze słowami zachęty dla mnie do dalszej pracy. Następnie wpadła do mnie osobiście i szczerze rozmawiała, wykazując troskę o mnie a nawet zaproponowała wspólny obiadek…Biłam się w pierś w myślach i wstyd mi było. Będąc dwa miesiące w Wielkiej Brytanii ulegałam pokusie, aby osądzać Anglików. Narzekać, że nieżyczliwi itp. Ale nie można oceniać ludzi wg nacji do której przynależą.W każdym narodzie można spotkać ludzi podłych i szlachetnych. Weszłam do kiosku. Dwóch Hindusów za ladą, trzeci przy wyjściu podpiera regał. – Proszę dołado...