Pracuję w Wielkiej Brytanii

Nareszcie mam pierwszą umowę o pracę w Wielkiej Brytanii. Długo to trwało, musiałam wyrobić wszystkie potrzebne papiery, aby móc tu pracować. Gdybym wiedziała, że cały miesiąc będę czekać nie zdecydowałabym się na przyjazd tutaj. W Niemczech kokosów nie miałam, ale na rachunki i podróż do Indii zapracowałabym spokojnie. Teraz nie mam tej gwarancji…Tzn gwarancją jest Bóg…Tak, uczę się, przerabiam lekcję zaufania do Boga. Pozostaje mi tylko czekać…. Opiekuję się niepełnosprawną kobietą. Mam swój pokoik w jej mieszkaniu. Dostaję 35 funtów tygodniowo od firmy na jedzenie, ale ile zarobię okaże się za miesiąc. Nie potrafię odliczyć tych wszystkich angielskich podatków i opłat. Codziennie od 7.15 do 13.30 biegam na każde polecenie mojej podopiecznej. Ona jest niezwykle absorbująca, zresztą nie dziwię się, skoro może ruszać tylko głową i troszeczkę lewą ręką, potrzebuje innej osoby, która będzie robiła to wszystko czego sama nie może dokonać. Od 13.30 do 18.30 mam pięciogodzinną przerwę. Dziś świeciło słońce, ale nie miałam siły wyjść na spacer, tak mnie bolały nogi. 18.30 do 23.00 dalsza bieganina wokół domowych spraw oraz pielęgnacja. Zimno tutaj, bo ona nic nie czuje. Nie mam ochoty na prysznic w lodowatej łazience. Chodzę w ciepłym polarze i czekam na pluszowe dresy, które dzisiaj mąż mi wysłał z Polski. Mam za sobą pierwszą próbną jazdę po Horsham,lewą stroną, po angielsku. Nie było najgorzej, pewne trudności zaliczyłam przy parkowaniu. Jednak trening czyni mistrza. Najbliższy miesiąc spędzę na powtarzaniu tych samych czynności każdego dnia a w wolnych chwilach na opracowywaniu szczegółowego planu pobytu w Indiach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?