Znowu w Bawarii - za chlebem

Wróciłam do Garmisch -Patenkirchen. Jestem tu już trzeci tydzień, niestety nie wiem czy dotrwam do końca kontraktu. Dziadek jest bardzo słaby, po trzech dniach mojego pobytu zaniemógł i położył się do łóżka. Praca przy nim to teraz opieka nad obłożnie chorym. Walczę z jego odleżynami. Jestem tu w roli opiekunki. Robię wszystko co trzeba zrobić przy takim pacjencie . Wychodzę raz dziennie, miedzy 10.00 a 12.00. Resztę dnia spędzam w wielkim domu z umierającym człowiekiem. Wszyscy oczekują, że tylko kilka dni mu zostało. Jego życie w Bożych rękach…. Smutno jest obserwować koniec człowieka. Pogoda też smutna, mało słońca, dżdży przez większość czasu. Dopada mnie samotność. Tęsknię za swoimi dziećmi. Ale muszę tu być, aby zapracować na zaspokojenie ich potrzeby\. Czasami, kiedy zaświeci słoneczko delektuję się pięknem Alp. Jadę wówczas rowerem na ulubioną ławeczkę u podnóża gór i rozmawiam z Bogiem Ojcem. Takie chwile przynoszą mi radość i szczęście… Marzę, aby znowu móc być ze swoimi dziećmi…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niespodziewane przeprosiny "pana bajkopisarza"

Wspomnienia z wizyty w Aarti Home w Kadapie, w Indiach

Dlaczego przestałam podróżować?