Krótko w Bingen
To był piękny poniedziałek, wybrałam się w góry. Chciałam zdobyć jakiś szczyt. Niestety ścieżka się skończyła w pewnym momencie i zrezygnowałam. Zbyt leniwa byłam, aby wdrapywać się wyżej. Zmęczona wróciłam do domu, a tutaj wiadomość, że za chwilę pojadę na nowe miejsce. Nie chciało mi się, nie odpowiadałam na telefony, za bardzo zmęczona byłam po wycieczce w góry. O godz.19.00 dzwonek do drzwi – to niemiecki koordynator. Mam dwie godzinki na spakowanie się i jedziemy w nowe miejsce. Teraz mam opiekować się samotną panią z demencją. Spakowałam się z godzinkę. O północy dotarliśmy do Bingen w Szwabii. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy powiedzieli mi, że do opieki jest jeszcze starszy pan. Okazało się, że ktoś kogoś nie poinformował i wybuchł spór między niemiecką rodziną a firmą. Jestem między młotem a kowadłem. Ale zawsze znajdę dobre strony – okolica też piękna, rzeka, lasy, mam godzinę czasu wolnego niemalże codziennie. Jednak męczy mnie ten konflikt, sytuacja jest niewyj...