Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2013

Pracując i odpoczywając w Alpach Bawarskich

Obraz
Jestem tutaj już dwa tygodnie i moje serce przepełnia wdzięczność Bogu, że się tu znalazłam. Przecudowne miejsce! Niedostępne, strome, pokryte śniegiem, surowe alpejskie szczyty, a pod nimi zielone wzgórza, pachnące łąki, pastwiska z odpoczywającymi krowami. Praca wre – sianokosy. W powietrzu zapach świeżo skoszonej trawy. W ogóle dookoła pełno różnych zapachów natury. Czysty staw z ogromnymi karpiami, podpływającymi do brzegu z oczekiwaniem, aż ktoś rzuci im kawałek chleba. Samo miasteczko bardzo urokliwe, stare bawarskie chaty, ozdobione przeróżnymi malowidłami, przedstawiającymi biblijne sceny, rzemieślników, biskupów i inne osobistości. Opiekuję się osiemdziesięcioletnim dziadkiem. Oczywiście wolę pracować jako nauczycielka. Może za jakiś czas wrócę do zawodu. Generalnie praca nie jest ciężka, rodzina do której trafiłam jest bardzo miła i uprzejma, miejsce przepiękne. Chwała niech będzie Bogu Ojcu za Jego błogosławieństwo !

Richtung Garmisch Partenkirchen

Siedzimy w busie. Telefon. – Pani Sylwio, proszę sobie zapisać, jutro wyjazd do Niemiec spod Aquaparku. Nie mam czym, ani na czym zapisać. Otrzymuję więc sms-a, abym wszystko dobrze zapamiętała. Ale zaraz, zaraz….Jak to jutro? Przecież miało być pojutrze! A moje ciuchy w pralce się piorą, przy takiej aurze nie zdążą wyschnąć ! Andrzej wraca. – Jadę jutro. Wróciliśmy do domu. Loopy’s World zaliczony. Nie wiem za co się zabrać. Jakiś obiad. Uzupełnianie projektu „Wyprawy edukacyjnej z młodzieżą polską do Indii”. To już zaraz 16.00!? Andrzej podwozi mnie, abym zdążyła na spotkanie z panią notariusz. Notarialnie przekazuję mężowi pełnomocnictwo w Fundacji na czas mojej nieobecności. Dwa miesiące szybko zlecą. Byle do sierpnia. Budżet domowy trzeba podreperować. Czas rozłąki. Trudno, co zrobić. Alpy Bawarskie to jest jakaś rekompensata….

Szkolenie z fundraisingu

Obraz
Namówiła mnie Lidzia, przyjaciółka mego życia. Nawet opłaciła wszystko – chwała Bogu za nią ! Ociągałam się trochę, bo jak zwykle wiem sama wszystko najlepiej. Jednak rozum podpowiadał mi, że trzeba się tam udać. Ciężko było znaleźć budynek Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej we Wrocławiu, na Ostrowie Tumskim, ale trafiłam tam w końcu. Atmosfera na szkoleniu luźna, akademicka, bezpośredni kontakt z wykładowcami, obiadki wyśmienite. Wykłady oświecające mój mózg. Okazało się, że z fundraisingu jestem totalna ‚noga”, a zabrałam się za fundację. Dwa dni minęły szybko, sporo materiału, teraz wiem jak działać, z kim działać. Cieszę się, że poznałam inne osoby również prowadzące fundacje i organizacje. Jedna dziewczyna wyraziła nawet chęć bycia księgową w mojej Fundacji! 🙂 Pożyjemy zobaczymy 😉