Posty

Wyświetlanie postów z 2012

Kolejny krok za mną

Dziś byłam we wrocławskim Sanepidzie, w celu przyjęcia drugiej dawki szczepionki przeciwko błonicy i tężcowi, oraz przeciwko durowi brzusznemu. Cała przyjemność kosztowała 290 zł. Jak na razie trochę ramiona mnie bolą i lekko głowa pobolewa. Ostatnim razem bardzo spuchła mi lewa ręka i miałam silne bóle głowy. Może teraz będzie lżej. Z Sanepidu udałam się do biura wizowego Aina Travel we Wrocławiu. Zmarznięta usiadłam w przytulnym pokoiku, by razem z sympatyczną urzędniczką wypełnić wniosek wizowy online. Pani była młoda i wesoła, wypełniało się z nią wniosek jak ze starą kumpelą. Parę razy próbowałam zrobić to sama w domu, ale to za poważna sprawa, tak więc udałam się do eksperta. Wpłaciłam 100 zł, reszta przy odbiorze, czyli 277,80 zł. Teraz mam czekać około 4 tygodni na moją wizę. Jestem dobrej myśli. Wymarzłam się strasznie na tym śniegu, a w Indiach 23-35 stopni i mówią, że im zimno !

Weekend po indyjsku

W sobotę wybrałam się do Wrocławia na spotkanie Misji na Wschód. Nie byłam tam chyba z pięć lat. Przez Facebook poznałam Elizę, która zaczęła współpracować z Victorią z Pakistanu. Misja na Wschód zainteresowała się tematem, stąd i ja znalazłam się znowu po latach na ich spotkaniu. Jak mi było z nimi dobrze ! Mamy jedno serce, jedną wizję dotyczącą misji. Bardzo cenna była dla mnie możliwość podzielenia się tym co jest tak ważne ostatnio w moim życiu, m.in wyjazd do Indii. Wspaniale, że mogliśmy się wspólnie modlić. Niedziela upłynęła również po indyjsku. Odwiedziłam Społeczność Chrześcijańską we Wrocławiu, której pastorem jest Mirosław Walczak. Okazało się bowiem, że są oni zaangażowani we współpracę i pomoc kościołowi w Indiach. Gościem na nabożeństwie był pastor Gedeon Jacob. Długo dzielił się tym co Bóg robi w jego kraju, mówił o tej pięknej stronie jak i tej tragicznej, ciemnej stronie Indii. Wspólnie z żoną prowadzą dom dla prawie 100 dziewczynek uratowanych od śmierci, gdyż rod...

Bóg daje rodzinę

W ewangelii Marka są zapisane takie słowa Pana Jezusa: ” Jezus odpowiedział: Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.” Marek 10:29-30 Nawet jeśli ponieślibyśmy szkodę, gdyby nasza najbliższa rodzina z którą łączą nas więzi krwi odrzuciła nas z powodu naszej wiary w Jezusa Chrystusa, to Bóg da nam stokroć więcej sióstr, matek, braci, ciotek itd. Miła obietnica. Nie grozi nam samotność. 🙂 Chyba doświadczyłam czegoś takiego ostatnimi czasy. Choć oczywiście moja rodzina nie odrzuciła mnie z powodu mojej wiary w Jezusa Chrystusa. 🙂 Niemniej otrzymałam dar. Dar od Boga. Szczególną, niepowtarzalną, bratersko-siostrzaną relację. Bóg dał mi prawdziwego brata. Owszem, mam wielu braci w Chrystusie, wielu braci w wierze. Ale ten jest szczególny. To mój ...

Tak powstaje wizja

Czasami jest tak, że splot różnych faktów, skojarzenie pewnych zdarzeń, kilka błyskotliwych myśli i to wszystko sprawia, że powstaje nowa wizja. Otóż, mieszkam w domu zbudowanym przez wolontariuszy z całego świata. Mój dom budowali Amerykanie, Japończycy, ludzie z Indii, Nowej Zelandii i już nie pamiętam skąd …a dlaczego? Bo mam mieszkanie w domu, który budowałam z organizacją „Habitat for Humanity„. Celem tej chrześcijańskiej organizacji jest eliminowanie ubóstwa mieszkaniowego. Jako rodzina uboga zakwalifikowaliśmy się do tego projektu. Od 10 lat mamy swój dach nad głową, ściany, które postawiłam własnymi rękami. To nic, że przydałoby się już to mieszkanie wyremontować, cud że w ogóle jest. Nie tułamy się po stancjach i sublokatorkach. Poznałam przez ostanie kilka miesięcy chrześcijan z Indii i Pakistanu. Wszyscy mają na sercu los bezdomnych dzieci i sierot . Niektórzy już prowadzą legalne, zatwierdzone przez państwo sierocińce i szkoły, inni dopiero mają wizję. Najczęściej ...

Bóg jest z Victorią!

Nasze życie w głównej mierze polega na czekaniu na coś, tęsknocie do czegoś – kogoś. Tęsknotą mojego życia byli ludzie ze świata Orientu. Jeśli tylko pojawił się jakiś reportaż w TV, film, jakaś książka, jakieś artykuły na ich temat – byłam pierwsza i łapczywie pochłaniałam każdą informację. Przez całe życie żałowałam, że w Polsce jest brak mieszkańców Orientu. Nie to co w Niemczech, Anglii czy Francji. Kiedy pojawiła się możliwość szukania informacji na ich temat poprzez internet – byłam pierwsza. Założyłam stronę internetową pod nazwą Okno 10/40 i zamieszczałam tam przez kilka lat informacje z Azji Centralnej, Bliskiego Wschodu, Afryki Północnej itp. Zrobiłam konferencję zapraszając profesorów, doktorów, misjonarzy , którzy wykładali na temat krajów z tzw Okna 10/40 . Jednak w moim sercu tęsknota za żywymi ludźmi nasilała się z każdym dniem. Pojawił się Facebook. Pewnego dnia, kiedy moja determinacja osiągnęła punkt kulminacyjny wpisałam w wyszukiwarkę „pakistani christians”. Chc...

Pierwsze szczepienia za mną

Obraz
Dzisiaj udałam się do Sanepidu we Wrocławiu, aby otrzymać pierwsze szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym w Indiach. Dostałam WZW A oraz szczepionkę na błonicę i tężec. Taką dwa w jednym. Za miesiąc kolejna dawka przeciwko błonicy i do tego dur brzuszny. Znoszę jak na razie całkiem przyzwoicie te szczepienia, trochę bolą mnie miejsca wstrzyknięć, a tak poza tym gorączki nie mam, jest dobrze. Sanepid wymaga zaświadczenia od lekarza, że nie ma przeciwwskazań do szczepień, więc wczoraj byłam się zbadać u mojej pani doktor. Zaświadczenie jest ważne 24 godziny. W Sanepidzie pustki, byłam tylko ja, pielęgniarka przyszła wcześniej, raz dwa zrobiła co do niej należało, pogadała chwilę ze mną , skasowała 235 zł i zaprosiła za miesiąc, już bez rejestracji. Na razie przygotowania do podróży idą gładko, chwała Bogu Ojcu !

Śpiewam w hindi

Obraz
Parę dni przed moimi urodzinami ( to już czterdzieste drugie ), połączyłam się przez Skype z jednym chrześcijaninem z Pakistanu. Chyba był w trakcie modlitwy, bo pierwsze jego słowa do mnie brzmiały : ” Możemy wielbić Pana razem „. Zaintonował ulubioną pieśń Kathryn Kuhlman „Hallelujah”. Nieśmiało włączyłam się we wspólne uwielbienie przez Skype, moje dzieci zleciały się zdziwione, a on kontynuował : ” A teraz Mukti dilaye Yesu naam ” – jakże się ucieszyłam, że słyszę tę pieśń ! Nie słyszałam jej wieki. Miałam ją kiedyś na audio kasecie, ale gdzieś mi się zagubiła. Moje serce podskoczyło ! Poprosiłam go o przetłumaczenie mi słów i byłam mu niezmiernie wdzięczna, że przypomniał mi ją w języku hindi. Hindi/urdu to ten sam język właściwie. Wieczorem buszowałam w internecie, tym sposobem znalazłam słowa, muzykę i śpiewałam ją non stop. Zapytałam męża, czy zrobiłby mi do niej aranżację. Następnego dnia gdy wybiła północ, małżonek złapał mnie za ręce i zaprowadził do swojego „studia”...

Mam bilety do Indii

Dzisiaj nareszcie udało się zakupić bilety na moją podróż do Indii ! Dzięki Bożej łasce polecę tam w styczniu. Chcę odwiedzić parę sierocinców, szkół, zobaczyć co Bóg robi w Indiach, opisać to i opowiedzić Wam. Wierzę, że to nie będzie lot w jedną stronę, że dolecę i szczęśliwie wrócę i wtedy będę mogła poważnie zająć się pomocą potrzebującym . Teraz tylko jeszcze trzeba wyrobić wizę, zaszczepić się, przygotować wszystkie potrzebne rzeczy na podróż itd.

Podróż do Indii

Podjęłam decyzję. Jadę do Indii na ferie zimowe. Muszę sama wszystko zobaczyć, sprawdzić, dotknąć, poczuć, usłyszeć itd. Chodzi o to, że chcę założyć fundację. Już zaczęłam zbierać pieniądze na pomoc chrześcijanom z krajów Orientu, gdyż wg wszelkich danych oni są najbardziej prześladowaną grupą społeczna, ale chciałabym, aby to miało „ręce i nogi”. Nie mogę jednak zabierać się za zakładanie fundacji, jeśli znam sytuację tylko z Facebooka. Dlatego chcę zrobić rekonesans. Jadę tam nie w celach turystycznych, ale po prostu, aby zebrać jak najwięcej danych. I to by było na razie na tyle.

Geneza na początek

Urodziłam się w Żarach, województwo lubuskie, tu spędziłam dzieciństwo, tu po raz pierwszy usłyszałam jaka to jestem czarna, jakie to mam czarne oczy itd. Nie wiedziałam czy to dobrze czy źle? Sądziłam, że jednak źle. Myślałam, że mydło i szczotka rozwiążą ten problem. Jednak skończyło się na moim wielkim krzyku. Oczy pozostały czarne na zawsze . „Cyganeczka, Cyganeczka” – słyszałam od dzieciństwa na swój temat. Bardzo się wówczas przejmowałam tymi słowami, moja bujna fantazja podpowiadała mi niestworzone rzeczy, w które sama wierzyłam. Moi rodzice się często przeprowadzali. W nowym miejscu zawsze potrafiłam nieźle nazmyślać na swoj temat – oczywiście związany z moim pochodzeniem, gdyż pytania o to skąd pochodzę towarzyszyły i towarzyszą mi nieustannie. Nikt nie uważa mnie za Polkę w moim własnym kraju. Tak więc „wciskałam kity” nauczycielkom np. na temat swojego cygańskiego pochodzenia. Rodzice byli wzywani do szkoły i miałam potem w domu przeprawę na temat tego fantazjowania...